„Ślub nie jest mi potrzebny”, „Po
co mi ślub, to tylko papier”, „Małżeństwo to przeżytek”
- między innymi takie słowa padają z ust osób, które żyją na tak zwaną „kocią
łapę”. Warto jednak się nad tym dłużej zastanowić, tym bardziej, jeśli w
niedalekiej przyszłości zamierzamy zaciągnąć kredyt hipoteczny.
Podczas
wyliczania zdolności kredytowej bank bierze pod uwagę kilka istotnych kwestii. Jedną
z nich jest stan cywilny. W większości przypadków łatwiej będzie otrzymać
kredyt hipoteczny małżeństwu, aniżeli osobie samotnej. W końcu co dwie pensje
to nie jedna. W przypadku utraty pracy przez jedno z małżonków, druga pensja
będzie mogła być przekazywana na spłatę kredytu.
Jeśli
jesteśmy w konkubinacie, musimy liczyć się z tym, że podczas starań o dopłatę
rządową w ramach programu „Mieszkanie dla
Młodych”, zostaniemy zdyskwalifikowani. W myśl ustawy, pomoc finansową na
zakup mieszkania bądź domu, mogą otrzymać między innymi małżeństwa – młode
osoby, które w dniu podpisania umowy nie ukończyły 35 roku życia.
Dodatkowo, małżeństwa mają możliwość wspólnego rozliczania się z podatków. Takie rozwiązanie jest korzystne kiedy występują drastyczne różnice w dochodach małżonków – małżonek zarabiający więcej zapłaci mniejszy podatek.
Do
wyżej wymienionych kwestii można by jeszcze dodać fakt, że wspólny kredyt nierzadko
stanowi swego rodzaju gwarancję dla trwałości związku. Chyba łatwiej jest się
po prostu rozwieźć, niż rozwiązać problem niespłaconego kredytu pomiędzy
małżonkami, których uczucie już dawno wygasło.
Jeśli
nad małżeństwem zaczną zbierać się czarne chmury, które w konsekwencji
doprowadzą do rozwodu, a na głowie jest niespłacony kredyt hipoteczny,
rozwiązania tej sytuacji są dwa. Albo mieszkanie zostanie sprzedane, a kredyt
spłacony albo jedna z osób przyjmie wszelkie zobowiązania na siebie.
Czytelnikom bloga Biznes Komfort
życzymy, aby Wasze małżeństwa przetrwały wszelkie kryzysy związane zarówno ze
spłatą kredytu, jak i innymi aspektami życia.