Niejednokrotnie
mieszkania, którymi się zainteresowaliśmy (np. dzięki ogłoszeniu znalezionym w
Internecie) oglądamy pośpiesznie i niedbale. Nic nas w nich nie zachwyciło, a
zatem poszukiwania nadal trwają. Potem sami już nie pamiętamy jak dane „M” czy
części wspólne wyglądały. To błąd. Podczas oględzin powinniśmy kierować się
kilkoma podstawowymi zasadami.
Po
pierwsze, do interesującego nas mieszkania wybierzmy się w ciągu dnia. Będziemy
mieć pewność, że nic nie umknęło naszej uwadze. Wszystko będzie „na widoku”,
dopatrzymy się każdego niedociągnięcia i awarii. Zabierzmy ze sobą parę ważnych
przedmiotów: aparat fotograficzny, taśmę mierniczą, a także notatnik.
Czujmy
się po trosze „jak u siebie”, nie bójmy się dotykać poszczególnych elementów
wyposażenia mieszkania, na przykład ścian, aby się przekonać, że w mieszkaniu
nie ma wilgoci. Zapalajmy światła, otwierajmy okna, odkręcajmy kran. Musimy się
przekonać o tym, że wszystko działa bez zastrzeżeń. Zaglądajmy w każdy
zakamarek, szczególnie w miejsca, które są w pierwszej chwili trudno dostępne
dla naszych oczu.
Pytania,
pytania, pytania. Zadawajmy dziesiątki pytań niczym zainteresowani klienci Invest Komfort podczas Dni Otwartych
danej inwestycji. Pytajmy o wszystko co nam przyjdzie na myśl. Ponieważ pamięć
choć dobra, bywa zdradliwa, dlatego też wszystkie odpowiedzi na istotne dla nas
sprawy zapisujmy w swoim notatniku.
Nie
może nas zwieść na manowce piękne i wysprzątane mieszkanie. Do każdego – nawet
tego, które na pierwszy rzut okna wydaje się być idealne, podchodźmy
krytycznie, bez większych zachwytów. Zbyt entuzjastyczne podejście nie jest
mile widziane, tym bardziej, jeśli mamy lada chwila przejść do negocjacji.